Kiedy kota nie ma, reż. Andrzej Rozhin, Teatr Capitol
Rzadko zdarzają się takie komedie jak Kiedy kota nie ma. Błyskotliwy humor, wartka akcja i to coś dla czego chciałoby się zobaczyć spektakl jeszcze raz.
Należę do tej bardziej wymagającej części publiczności. Co do zasady – nie przepadam za komediami; co nie znaczy, że ich nie oglądam. Jakiś czas temu zdarzyło mi się zasiąść na widowni Kiedy kota nie ma. Nie oczekiwałam wiele, w głowie krążyła myśl: ot, kolejna komedyjka. Teraz z czystym sumieniem mogę powiedzieć: to nie jest zwykła komedia.
Sztuka Kiedy kota nie ma pokazuje dwa małżeństwa. Jedno z nich obchodzi właśnie dwudziestą rocznicę ślubu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby w podróż poślubną żona nie pojechała bez męża, mąż w tym czasie nie zdradzałby żony z koleżanką kochanki szwagra, a kot nie wróciłby do domu.
Miałam to szczęście, że trafiłam na doskonałą obsadę. Na scenie pojawiają się znakomite komediantki – Viola Arlak i Anna Gornostaj. Z pozoru roztrzepane i figlarne, a tymczasem doskonale wiedzą czego chcą od życia i… mężów. Panowie, Jacek Lenartowicz i Wojciech Wysocki, rozbrajają pomysłowością i znakomitą grą aktorską przed… własnymi żonami. W pozostałych rolach występują Aleksandra Grzelak i Marta Wierzbicka. Chociaż nie przypadły im ambitne role, wnoszą do spektaklu niezbędną nutkę świeżości i kokieterii. Po zobaczeniu spektaklu z tą obsadą, można mieć wrażenie, że został napisany specjalnie dla tych aktorów. Całości dopełniają oddające klimat kostiumy i przemyślana scenografia.
Kiedy kota nie ma zaskakuje błyskotliwym scenariuszem i trzyma widza w ciągłym napięciu. Kiedy mogłoby się wydawać, że sytuacja jest już wyjaśniona, akcja zaskakuje kolejnym splotem wydarzeń. Bo przecież kot może pojawić się w najmniej oczekiwanym momencie! Tytuł doskonale oddaje całe spektrum domysłów co mogłoby się stać, gdyby… Niesamowite, że chociaż spektakl trwa ponad dwie godziny, nie daje się tego odczuć. Czas mija błyskawicznie za sprawą abstrakcyjnych sytuacji okraszonych uszczypliwymi dialogami. Spektakl bawi humorem sytuacyjnym i najważniejsze – nie zwalnia tempa ani na chwilę! W tym chyba tkwi też cały urok sztuki.
Nie da się ukryć, że Kiedy kota nie ma to doskonała farsa. Spektakl bawi humorem sytuacyjnym, intryguje rozwojem akcji i pozostawia w dobrym humorze na dłużej.